piątek, 12 stycznia 2018

"I uzdrowił ich wszystkich"

A gdy się o tym Jezus dowiedział, odszedł stamtąd i szło za nim wielu, i uzdrowił ich wszystkich.
Mat. 12,15 BW

A gdy Jezus dokończył tych mów, odszedł z Galilei i przyszedł na pogranicze Judei, po drugiej stronie Jordanu. I szło za nim mnóstwo ludu, a On ich tam uzdrawiał.
Mat. 19,1-2 BW

I rozbiegli się po całej tej krainie, i poczęli na łożach znosić chorych tam, gdzie, jak słyszeli, przebywał. A gdziekolwiek przyszedł do wsi albo do miast, albo do osad, kładli chorych na placach i prosili go, by się mogli dotknąć choćby kraju szaty jego; a ci, którzy się go dotknęli, zostali uzdrowieni.
Mar. 6,55-56 BW

Kiedy Jezus zszedł z nimi [z góry], zatrzymał się na równinie z wielkim tłumem uczniów, a mnóstwo ludu z całej Judei i z Jeruzalem, i z nadmorskiego Tyru, i Sydonu przyszło, aby Go słuchać i odzyskać zdrowie. Także ci, których dręczyły duchy nieczyste, powracali do zdrowia. I cały tłum starał się Go dotknąć, bo moc wychodziła z Niego i uzdrawiała wszystkich.
Łuk. 6,17-19 BP

Tutaj z kolei przejawia się inny wątek.

Po pierwsze: Jezus uzdrawiał WSZYSTKICH. Czy to ktoś do Niego przyszedł sam, czy podążał za Nim słuchając Jego przemów, czy to został przyniesiony przez kogoś innego, czy wierzył w jakieś tajemnicze magiczne uleczające dotknięcie Jezusa - KAŻDY uzdrowiony został. Nie została zapisana ani jedna historia, w której Jezus komukolwiek by odmówił. Nie zdarzyła się ani jedna taka sytuacja.

Jak więc do tego doszło, że w obecnym czasie w uzdrowienia niemal nie wierzymy? Że nie znamy niemal żadnej historii, w której takie uzdrowienie by nastąpiło? Że przekonanie i nasze doświadczenie, w którym wyrośliśmy, tak jest różne od tego, co wynika z ewangelii?

Być może tamten czas jest charakterystyczny. Najpierw został stworzony świat, co było potężną manifestacją mocy Boga, a potem długo, długo nie działo się nic. Przez tysiące lat ludzie żyli "normalnie", bez żadnych wielkich cudów. Następnym kolejnym okresem, gdy nastąpiły takie manifestacje, był chyba dopiero czas wyjścia Izraelitów z niewoli egipskiej. Zakładając więc, że od stworzenia świata do narodzin Chrystusa minęło 4000 lat, a exodus Izraelitów miał miejsce około roku 1500 p.n.e.  - pomiędzy stworzeniem świata a plagami egipskimi minęło niemal 2500 lat. 2500 lat bez żadnych większych cudów/znaków!

Nieco przejawów Boga mocy miało miejsce za czasów Starego Testamentu, za czasów nowopowstałego państwa izraelskiego, a potem znowu była długa, długa, kilkusetletnia cisza. Taka cisza, że aż sami Izraelici narzekali, że nic się nie dzieje, Bóg ich znowu nie lubi etc.

Czyli jesteśmy dzisiaj w tym samym punkcie wyjścia, jak Izraelici w tamtych czasach. Nic się nie dzieje, dla niektórych nie wiadomo nawet, czy Bóg istnieje, no bo przecież nic się nie odzywa.

Jednak dla pojedynczych ludzi coś się działo. Owa historia Naamana - przyjemny przerywnik tejże ciszy. Podobnie i kilka innych historii będących w styku z życiem Eliasza czy Elizeusza - oto kolejne przyjemne przerywniki w tej cichej monotonii. Być może i dziś gdzieś są pojedyncze osoby, wybrane przez Boga, które są jak Eliasz czy Elizeusz, których Bóg wybrał do reprezentowania swojej mocy, do uzdrawiania ludzi. A może dzisiaj, w czasie bardzo zaawansowanej medycyny, nikt taki nie jest potrzebny. Bóg natomiast wypełnia lukę w innych zapotrzebowaniach. Jakiekolwiek to zapotrzebowanie jest, jakąkolwiek drogę Bóg wybrał - jest ona dostępna dla wszystkich.

PO DRUGIE: ludzie przychodzili, podążali, słuchali - każdy wykazał własną inicjatywę. Poza nielicznymi wyjątkami wspomnianymi w poprzednich postach. Znaczy się można zacząć wnioskować: "procedura" uzdrawiania, nawet o ile ma pewne punkty zahaczenia, to Jezus nie odmawia nikomu, kto by stanowił jakiś wyjątek od zasad.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz